9 lipca 2022

Na przystawkę filmowe kompozycje Ennio Morricone, do tego szczypta klasyki doprawiona największymi przebojami. Na deser wspólne śpiewanie pod sceną. To przepis na doskonały koncert włoskiego tria Il Volo. Zespół młodych wokalistów już po raz czwarty porwał polską publiczność. Niesamowita atmosfera na widowni i entuzjazm w kontakcie Włochów z fanami łódzkiej Atlas Areny sprawiły, że koncert na długo pozostanie w pamięci jego uczestników. To było niezwykle emocjonalne muzyczne doznanie.


Polscy fani na kolejny przyjazd Il Volo do Polski czekali ponad tysiąc dni. We wrześniu 2019 roku trio zaśpiewało w Gliwicach. Zespół od tego czasu rozwinął się muzycznie i zyskał nowych fanów.


Już po pierwszych trzech utworach publiczność mogła się zorientować jaki charakter będzie miał koncert. Na przywitanie z polską widownią zespół zaprezentował kompozycję Ennio Morricone z ostatniej płyty poświęconej temu twórcy – „The Ecstasy of Gold” z filmu „Dobry, zły i brzydki”. Zaraz po tym zabrzmiała popisowa aria „Nessun Dorma” z opery Turandot Giacomo Pucciniego, a także jeden z hitów tria – „Il Mondo”. Najwierniejsi fani nabrali pewności, że łódzki wieczór będzie ekskluzywnym koktajlem złożonym z utworów z nowej płyty, klasyki oraz największych przebojów. Czymże jednak byłby łódzki koncert bez zabawnych polskich fraz wtrącanych zwłaszcza przez Ignazia. Jego „kocham cię” i „panie panowie” rozśmieszały do łez. Tym razem jednak cała trójka niemal bezbłędnie nauczyła się mówić „dziękuję”, a w pewnym momencie publiczność usłyszała nawet „dziękuję Lawandowski”!


Na łódzkim koncercie to jednak muzyka wybrzmiała najpiękniej. Wielkim entuzjazmem fanów cieszyły się zwłaszcza solowe popisy wokalistów oraz duety. Polska publiczność po raz pierwszy usłyszała niezwykle emocjonalne „All By Myself” z repertuaru Celine Dion, które fantastycznie zaśpiewał Ignazio Boschetto, z kolei Piero Barone w pełni ujawnił swoje operowe możliwości w arii „E Lucean Le Stelle” z Tosci Pucciniego, a duet Gianluci Ginoble i Ignazio w utworze „Hallelujah” pokazał świetne zgranie tych dwóch głosów.


Piero, Ignazio i Gianluca zaprezentowali się doskonale. Głosy współbrzmiały jak nigdy w Polsce. Przerwa od występowania spowodowana pandemią przyczyniła się do tego, że zespół nabrał pewności i szlachetności. Bez wątpienia śpiew Il Volo zachwycił najbardziej wybrednych i trudno byłoby się do czegoś „przyczepić”. Do tego trio wciąż fantastycznie się rozumie, są przyjaciółmi nie tylko na scenie, ale poza nią.


– Fascynujące jest to, jak Il Volo potrafi zmienić rozrywkę w powagę, a powagę w rozrywkę, a to nie jest łatwe zaśpiewać jedno i drugie. Do tego siłą tria jest młodość. Nie przeszkadza to tej powadze, którą wykonują. Wiadomo, że każdy śpiewak operowy nabiera wraz z doświadczeniami również pewnych rzeczy, które mają wpływ na to, jak wykonuje swoje utwory. Im ta młodość w ogóle nie przeszkadza, wręcz przeciwnie – jest dodatkiem, taką wartością dodaną. No i w końcu ta radość, która udziela się wszystkim. I ona nie przeszkadza w perfekcji, a z drugiej strony ja nie wiem, czy oni myślą na tej scenie o perfekcji. Wokaliści się bawią, jakby byli improwizatorami i im to po prostu wychodzi, a to znaczy, że mają totalny warsztat, a za totalnym warsztatem idzie również znajomość, czym jest w ogóle sztuka. Nie stracą tego nigdy, jestem o tym wręcz przekonany – powiedział tuż po koncercie Piotr Bielawski z Radia Łódź.


Polscy fani Il Volo jak zwykle podjęli się zorganizowania akcji koncertowej. Czerwone serca rozłożone zostały na krzesłach na płycie Atlas Areny tuż przed koncertem i powędrowały w górę na utworze „Your Love”. Później publiczność wymachiwała nimi przez resztę koncertu.
Ostatnie cztery utwory widzowie na płycie  spędzili już pod sceną. Tradycyjnie przy „Volare” artyści poprosili ich, by bliżej podeszli, z czego ci skwapliwie skorzystali. Na deser zabrzmiał największy hit tria – eurowizyjne „Grande Amore”, przy którym szaleństwo sięgnęło zenitu.


– To był niesamowity i bardzo klimatyczny koncert. Nie mogło być jednak inaczej, gdyż Il Volo zaśpiewało 26 wielkich, światowych przebojów w bardzo emocjonalnym stylu tak, jak to tylko potrafią Włosi. To był koncert, który cała publiczność na długo zapamięta – skomentował Janusz Stefański z agencji Prestige MJM.

 

Galeria